sobota, 5 kwietnia 2008

Niedziela




Śniadanko wielkanocne w kuchni guesthausu: 2 żurki, po kawałku Mazurka, podzielilismy się jajem:)

Piękny, słoneczny dzień, widok taki, że ni słowa, ni zdjęcia tego nie oddadzą, Może dlatego tam stale mieszkają? Choć oni się tam urodzili i nie robi to na nich takiego wrażenia jak na nas.

Próbujemy dostać się do uroczego ponoć zakątka nad Morzem Arktycznym - Skalaviku. Utknęliśmy jednak po drodze - śnieg... Jak sie poźniej okazało nie byliśmy jedynymi porzucającymi samochód w tym miejscu. Wielu Islandczyków wybrało się na spacer swoimi jeepami, względnie skuterami śnieżnymi. Ze zdziweniem i lekki niedowiedzaniem oglądaliśmy rodzinne pikniki na sniegu, i "kuligi" za skuterami.



My zdecydowalismy się na mały trekking. Niestety do Skalaviku nie dotarlismy - zeszła mgła i nie było sensu brnąć dalej.


Zdążamy juz w kierunku domu - ta sama droga i znowu pięknie choć zupełnie inaczej niż 2 dni temu. Początkowo milismy plan wracać inna drogą - zrobić rundę naokoło Fjordów - ale tamta droga jest niestety częściowo zamknięta.

Po drodze:
- kajaki po fjordzie!! My też tak chcemy!!

- lustrzane odbicia:

Stary most i inne znajdujące się na nim skarby:






- spragniony kontaktu i przejawiający chęć ucieczki pies - wskoczył nam do auta i zostawił odciski łapek na siedzeniach:


- porzucony nie wiadomo w jakich okolicznościach autobus:

A to, hm...jakieś sugestie?



Na noc zatrzymujemy sie znowu na farmie Heydalur (tej samej co w poprzednia stronę).
Tym razem postanowiliśmy dopaść naturalny hot pot (istniejący kilkaset lat), który gdzieś w pobliżu miał się znajdować.
W drodze do niego przekroczyliśmy już 2 strumyki, ale jeden był za szeroki i głęboki, aby móc przejśc przez niego suchą stopą. Stoimy, myślimy, ktoś sprawdza rękę temperature wody. Bingo!
LETNIA! no tak, to przecież Islandia, tu mogą płynąć letnie strumienie.
Ochoczo ściągamy buciki, faceci naprzód i wydaja okrzyki „a, och, Parzy!”
Jednak lodowaty.
Tamta letnia odnoga była zmyłą.

Ale za to hot pocik hmmmmmmmmmmm
Pijąc winko i leżąc w ciepłej wodzie na niemal totalnym odludziu, widzimy zorze...
Życie jest piękne.

Brak komentarzy: