poniedziałek, 22 października 2007

Malutki pikniczek za miastem

Pierwszy wypad za miasto naszym samochodzikiem, choc biorąc pod uwagę zurbanizowanie Islandii to hasło "wypad za miasto" brzmi dosyć głupawo;)


Oto główni Bohaterowie: Od lewej: Inga, Darek, Antoni
Miejsce akcji: okolice Esji (tym razem od drugiej strony)
Czas akcji: 3 godziny między Darkowym, porannym siedzeniem w komisji a darkowym wieczornym liczeniem głosów



Scena 1: W poszukiwaniu mostu:


Scena 2: (wydarzenie kuminacyjne pikniku): chwila grozy Ingi, czyli małe zsunięcie się ze zbocza (zdjęć brak)


Scena 3: Prowokująca Antoniego Do Zwierzeń Herbata (Z czym się Antoniemu kojarzy herbata z termosu? Ze wspomnieniami z Sopotu czyli z jajkami na twardo, pomidorami i lodami Bambo (Antoni popraw mnie jak źle podałam nazwę tychże;) oraz Skarby Antoniego:


Scena 4: Piknik właściwy czyli Jedzonko:)


Dla spragnionych krajobrazów więcej zdjątek tutaj



niedziela, 21 października 2007

www.21października.pl


My też wczoraj głosowaliśmy: wyniki na Islandii: PO około 60% głosów:)

Darek i jego Komisja wyborcza obrała za swą siedzibę popularną Cafe Cultura (nad nią znajduje się Centrum Międzykulturowe). Głosowało się w boksikach, których zbijał Darek;)

A oto zmęczony członek Komisji po zliczeniu 444 głosów:




Więcej zdjątek wkrótce jak Darek je dostanie od Przyszłego Pana Konsula (hihihi)

czwartek, 18 października 2007

:)







Już jesteśmy całkiem wolni na Islandii...:)

sobota, 6 października 2007

Reykjavik International Film Festival


Właśnie dobiegł końca Międzynarodowy Festiwal Filmowy w Reykjaviku, wykupilismy karnet i przez ostatni tydzień naprawdę dużo czasu poświęciliśmy kinu...Ja biegałam na wczesno popołudniowe seanse, a Darek na wieczorne. O główną nagrodę - Złotego Maskonura (to ptaszek widoczny na plakacie, narodowy symbol Islandii) walczyło 15 filmów debiutantów, które wniosły do świata kina nowe spojrzenie.

Wygrała węgierska "Iska's Journey", której niestety nie widzieliśmy. (Jak zawsze nie można było zobaczyć wszystkiego i na coś trzeba się było zdecydować. Maraton w stylu "5 filmów jednego dnia w różnych kinach" wypróbowany przeze mnie nie jest jednak najlepszym pomysłem;).

Nagroda krytyki dla rewelacyjnego duńskiego obrazu: "The art of crying" (to był mój typ na zwycięzcę). Świetnie, słodko-gorzko opowiedziana historia rodziny z problemami, widziana oczyma 11-letniego chłopca. Śmiejesz się a myślisz - mój ulubiony gatunek kina. Must dla psycholoszków

Nagroda publiczności dla "Control" - historii życia (krótkiego) Iana Curtisa z Joy Division. Lata 70, Wielka Brytania, muzyka, miłość, wybory... jak to w życiu;) Mistrzowsko odtworzony i pokazany klimat tamtych lat.


Widziane i polecane:

- "XXY" - historia nastolatki/nastolatka dotkniętego tytułowym syndromem, intrygująco pokazana, i ten dom na plaży...

- "Roming" - Cyganie, podróż, wolność i śpiew kontra laptop i namiot, a okazuje sie jeszcze, że i wiek już nie ten.. Życie Cyganów i ich potomków w obecnych czasach - wersja humorystycza. Dobry.

- "Import-export" - odwieczna wędrówka za szczęśliwym życiem: Ukrainka szuka go w Wiedniu, Wiedeńczyk na Ukrainie. Ciekawe spojrzenie na emigrację i jej powody i ... Typ dokumentu, warto. W Polsce premiera w lutym 2008.

- "Grandhotel" - najnowszy film Davida Ondricka: jak zawsze czeski humor, narysowane grubą kreską postacie i piękne widoki z Grandhotelu na Liberec. A! i jeszcze jak to miło usłyszeć czeski język na Islandii, od razu tak się człowiek bliżej domu czuje;)

Jeżeli możecie pójść na film tylko ze względu na obrazy to polecam przedziwny, ale fascynujący obrazami "Faces of a fig tree".


Widziane i niepolecane:

- "Shotgun stories" - miał być amerykański film w wydaniu europejskim, ale nie wyszło. - "Last winter"- temat globalnego ocieplenia przerósł twórców. Uśmiercając niemal wszystkich bohaterów chcieli chyba pokazać zemstę natury na człowieku.

Polskę reprezentował film "Hiena", na którym jednak nie byliśmy.

Więcej o festiwalu: http://www.riff.is/

poniedziałek, 1 października 2007

Esja


U nas też jesiennie. Korzystając z ładnej pogody (czytaj: nie pada i nie wieje) wybralismy się na okalające Reykaivik pasmo - Esję. Udaliśmy się tam autobusowo-stopowo (1. z Włochem i jego drewnem, 2. z dystyngowaną starszą damą w czarnych rękawiczkach 3. z Islandczykiem, który wybrał się na spacer z psem w swym jeapie - nie wychodząc z samochodu oczywiście)

Widok na Reykiavik, wysepki i zatokę:





Na szczycie spotkaliśmy Islandczyka, który z tajemnicznego schowka w skale wyjął zwinięty zeszycik, w który można się wpisać:) Tu wspólne jedzonko:


Więcej zdjątek